wtorek, 29 grudnia 2009

Tajemnice Edelmana

Image Hosted by ImageShack.us



Marek Edelman, to prawdziwie żywa ikona, przedmiot kultu środowisk socliberalnych w Polsce. Jednak prawda o nim nie jest już tak przyjemna.

Klasyczna historia i mitologia holocaustu głosi, że pod koniec powstania w getcie warszawskim, ok. 8 maja, Niemcy — po denuncjacji jakiegoś Żyda — osaczyli w głównym bunkrze powstańców blisko dwudziestu żydowskich bojowników. Kiedy Niemcy zaczęli wrzucać do bunkra gazy trujące, dwudziestka (wraz ze swoim przywódcą, Mordechaiem Anielewiczem) popełniła samobójstwo. W pierwszej fazie tworzenia legendy twierdzono, że jedynie nielicznym udało się wydostać z tej pułapki — skorzystać mieli oni z niespodziewanie odkrytego zapasowego wyjścia. Pomiędzy tymi szczęśliwcami znaleźli się żydowscy socjaliści — Antek Zukierman i Marek Edelman. Jednakże już po kilkudziesięćiu latach liczba tych, którzy przeżyli wzrosła do 28, w tym kilku niewiast.


To, co przytoczyliśmy powyżej, to wspaniała legenda, ale czy prawdziwa? Historykom i ludziom logicznie myślącym natychmiast nasuwają się następujące pytania, wątpliwości i wnioski.
1. Jak bylo możliwe, że glównodowodzący powstaniem, Anielewicz, nie wiedział czy są i gdzie w ogóle są zapasowe wyjścia z jego kwatery głównej?
2. Dopiero mniej więcej w połowie powstania w getcie dwie zawzięcie walczące ze sobą grupy połączyly się w walce przeciwko Niemcom. Byli to komuniści Anielewicza i socjaliści (Bundowcy) pod przywództwem Edelmana i Zukiermana. Wrogość tych dwóch czerwonych środowisk żydowskich byla niewiarygodna, wręcz niesamowita. Bund z opóźnieniem przystąpił do walki, gdyż powstanie (Kein Mensch, Kein Gelt) bylo komunistyczną inicjatywą. W tym czasie wiadomo już było, że w Sowietach radzieccy komuniści zamordowali świetlanych „polskich" i żydowskich patriotów — Erhlicha i Adlera. Tak więc miłości w tym bunkrze między socjalistami a komunistami nie było. Połączyła ich dopiero pewna porażka.
3. Wiadomo, że każdy bunkier w Warszawie miał kilka wyjść bezpieczeństwa. Takie na pewno miał bunkier na Miłej (przecież skorzystali z niego bundowcy) a pierwszym, który o nich musiał wiedzieć był dowódca, który wydawał wszak polecenia ich stworzenia-zbudowania.
4. W każdej kwaterze głównej znajduje się kasa wojska czy organizacji. Powstania nie można przecież prowadzić bez środków, podobnie jak żadnej akcji wojskowej. Jednak klasyczna historia powstania w getcie milczy, co stało się z powstańczymi pieniędzmi.
5. Dziwnym (?) zbiegiem okoliczności samobójstwo w bunkrze, o ile wiadomo, popełnili wyłącznie komuniści Anielewicza.
6. Po opuszczeniu bunkra drogą wiodącą kanałami, szczęśliwcy rozpierzchli się po podwarszawskich lasach. Skąd, a raczej za co zdobyli jedzenie i ubranie, skoro z kanałów wyszli podobno goli i bosi?
7. Zukierman pochodzil z biednej żydowskiej rodziny. Zaraz po wojnie rozpił się. Nigdzie jednak nie pracowal, udzielając się jedynie społecznie. Na jego zdjęciach, które posiadamy, widać jednak, że ubierał się wykwintnie w wełniane garnitury, paradował w butach z cholewami (t.zw. oficerki lub sztywniaki, a po żydowsku „stifels"). W takim bogatym stroju widzimy go choćby na filmie i zdjęciach z manifestacyjnego pogrzebu rzekomych ofiar tak zwanego pogromu kieleckiego. Pytanie: skąd Zukierman miał pieniądze na alkohol (niezwykle wówczas drogi) i kosztowne ubrania? Jakie były jego dalsze losy nie wiadomo, gdyż wkrótce potem wyjechał do Izraela.
8. Nie znamy pochodzenia Marka Edelmana.
Wiadomo o nim jedynie, że z kanałów nagi i bosy, a w holokauście miał stracić wszystko, między innymi 112 czlonków rodziny. Całkowita ruina nie przeszkodziła mu jednak, jak nam wiadomo, zakupić po wojnie w luksusowej łódzkiej dzielnicy, na t.zw. Radiostacj stojącej przy ul. Zelwerowicza 34a willi, w której mieszka do dziś. Edelman nie był na pewno alkoholikiem, jak jego kolega. Byl za to adiunktem w szpitalu im. Pirogowa w Łodzi. Pytanie niezwykle dla sprawy istotne: skąd biedny młodziutki żydowski chłopak miał tak astronomiczną sumę pieniędzy, by kupić sobie na Radiostacji jednorodzinną willę i to w czasach kiedy w Łodzi normą było, że dwie-trzy rocziny żyły wspólnie w jednym mieszkaniu, korzystając z jednej kuchni?
9. W swoich wspomnieniach ani Edelman, ani Zukierman w ogóle nie piszą o tym, co stało się z funduszami powstania w warszawskim getcie. Jednak zapytany przez nas ok. 5 lat temu listownie Marek Edelman potwierdził, że kasa taka istotnie tam była. Niestety, w innych sprawach okazał się nad wyraz wstrzemięźliwy.
W związku z powyższym możemy pokusić się o odtworzenie prawdziwego przebiegu zdarzeń. Niewątpliwie w bunkrze, tuż przed ewakuacją, doszło do walki socjalistów i komunistów, powodem mogły być finansowe zasoby powstania. Niewątpliwie kontrolę nad kasą pragnął zachować Anielewicz, co bundowcom nie mogło się w żadnym razie podobać. Nie doszło więc do żadnego masowego samobójstwa, jak w starożytnej twierdzy Massada, ale do puczu w wyniku którego jedna grupa żydowska wystrzelała drugą. A zwycięzca bierze wszystko. W tym przypadku zapewne przede wszystkim pieniądze.
dr Antoni Dragan

Tekst ukazał się w Szczerbcu numerze: 2/3 (100/101) z 2000 roku i 4-6 (139-141) z 2004 roku.

“Przemysł Holokaustu” żąda od Niemiec dodatkowego miliarda euro ‘odszkodowań’

Skorumpowany żydowski ruch roszczeniowy posługujący się retoryką tzw. Holokaustu, czyli jak określił to zjawisko prof. Norman Finkelstein – “Przemysł Holokaustu”, jest jak wiecznie nienasycona bestia dążąca do szukania coraz to nowych ofiar. Taką nową-starą ofiarą mają po raz kolejny stać się Niemcy, które, zdaniem izraelskiego ministra finansów Yuvala Steinitza, muszą wypłacić dodatkowo od 450 milionów do miliarda Euro tytułem “reparacji za Żydów zmuszanych do przymusowej pracy podczas Holokaustu”.

Minister Steinitz oznajmił, że przedstawi niemieckiemu rządowi podczas zaplanowej na początku 2010 roku sesji w Berlinie “żądanie [wypłaty odszkodowań] w imieniu 30 tysięcy izraelskich ocalałych [ang. Israeli survivors], zmuszanych do przymusowej pracy w gettach”.

Jak informuje izraelski dziennik Haaretz, “każdy z 30 tysięcy żyjących jeszcze ocalałych-zmuszanych do przymusowej pracy, powinien otrzymać jednorazową wypłatę w wysokości 15 tysięcy Euro”. Oprócz jednorazowej wypłaty, każdy z ‘ocalałych’ powinien, zdaniem przedstawicieli izraelskiego ministerstwa finansów, otrzymywać miesięczną zapomogę wynoszącą około 1500 Euro. Koszt tych wypłat ma obciążyć Niemcy kwotą około 100 milionów Euro rocznie.

Przy stale rosnących apetytach “Przemysłu Holokaustu”, równocześnie zamyka się wszelkie możliwości badań mogących zweryfikować i ustalić prawdziwą liczbę ofiar żydowskich podczas II Wojny Światowej. Każda osoba próbująca w sposób rzetelny, naukowy i pozbawiony naleciałości ideologicznych ustalić np. liczbę ofiar w poszczególnych niemieckich obozach koncentracyjnych – oraz inne aspekty, jak np. metody dokonywania mordów – są szykanowane, poddawane publicznej napaści, oskarżane o “antysemityzm”, a często skazywane na długoletnie wyroki pozbawienia wolności.

Powyższa informacja o nowych żądaniach strony żydowskiej powinna również zastanowić historyków oraz fachowców specjalizujących się w badaniach statystyki historycznej. Otóż na podstawie podawanych liczb tzw. ocalałych i na dodatek b. pracowników przymusowych, których po 65 latach jedynie w samym Izraelu ma mieszkać jeszcze 30 tysięcy, można – i należy, bo wymaga tego rzetelna wiedza historyczna – obliczyć wyjściową liczbę żydowskich pracowników przymusowych oraz “ocalałych z Holokaustu”. Wyniki mogą okazać się zaskakujące, być może kwalifikujące się do współczesnego pojęcia “antysemityzmu”.

Należy przy tym zwrócić uwagę na dowolność z jaką strona żydowska interpretuje pojęcie “ocalały z Holokaustu”. Oznacza ono bowiem każdą osobę żydowskiego pochodzenia, która miała jakąkolwiek styczność z reżimem hitlerowskim od roku 1932 do 1945, a więc “ocalałymi” są również np. współpracujący z Hitlerem syjonistyczni przywódcy żydowscy, kryminaliści – jakich w każdej społeczności nie brakuje – zwykli geszefciarze, jak i Żydzi, którzy jedynie tymczasowo przebywali na terenie hitlerowskich Niemiec czy na ziemiach przez nią administrowanych. Aby maksymalnie poszerzyć tę kategorię, a w ślad za tym wykorzystać ją do dodatkowych korzyści, strona żydowska posunęła się do absurdalnej granicy roku 1932.

Ustalając tego typu definicje syjonistyczny ruch roszczeniowy wykorzystuje każdą okazję, każdy pretekst, lukę prawną oraz pośrednie i bezpośrednie naciski na państwa i organizacje, celem uzyskania kolejnych “odszkodowań”.

na podstawie Haaretz

Pełna gotowość w Izraelu

Izrael wezwał do kraju ambasadorów i konsulów generalnych z wszystkich zagranicznych placówek, na specjalną konferencję która odbędzie sięw dniach 27-31 grudnia. Celem konferencji ma być zaktualizowanie wiedzy na temat głównych problemów dyplomatycznych i sprostanie wyzwaniom czekającym Izrael w ciągu najbliższych miesięcy a zwłaszcza tym związanym z irańskim zagrożeniem.
W konferencji uczestniczyć mają, minister spraw zagranicznych Avigdor Liberman a także premier Netanyahu, minister obrony Ehud Barak oraz szef wywiadu. Jest to pierwszy taki przypadek, by ściągać do kraju wszystkich ambasadorów. Może to oznaczać zarówno że problemy przed którymi w niedługim czasie stanie izraelska dyplomacja przekraczają możliwości omówienia ich za pomoca korespondencyjną. Ale może to być także próba wywierania dalszego nacisku medialnego na Iran.
Nie trzeba dodawać, że informacja ta jest szeroko komentowana w mediach irańskich. Powyższą informację można rozpatrywać na dwie strony, jako przygotowanie do realizacji “militarnej opcji”, bądź czysty bluff. Dużo poważniej brzmi doniesienie iż Izrael w ciągu najblizszych dwóch miesięcy zamierza wyposażyć całą populację kraju w maski gazowe. Taka operacja musi mieć związek z planowanymi działaniami przeciw Iranowi i gotowością na odwet zarówno ze strony Iranu, jak i Hamasu i Hezbollahu.
Jak wiadomo obie organizacje maja na wyposażeniu rakiety zdolne osiągać Tel Aviv, A hezbollah najprawdopodobniej dysponuje głowicami z bronią chemiczną.

Dystrybucję prowadzić mają Izraelskie Siły Obronne IDF za pomocą poczty. Mozna ją będzie odebrać bezpłatnie w urzędzie lub zamówić dostawę do domu za 25 szekli. W maski zostaną także wyposażone dzieci poniżej 8 roku życia, które otzrymają całkiem nowy typ, po raz pierwszy wprowadzony do użytku.

Za: KonserVat

“Dzienniki Anny Frank” wpisane w rejestr UNESCO jako “dokument o nadzwyczajnej wartości dla świata”

Książka pt. “Dziennik Anny Frank”, określana jako pamiętnik spisany ręką młodej Żydówki ukrywającej się podczas II Wojny Światowej w Amsterdamie, wpisana została 31 lipca br. do rejestru o nazwie “Pamięć Świata” (Memory of the World International Register), prowadzonego przez Organizację Narodów Zjednoczonych do Spraw Oświaty, Nauki i Kultury – UNESCO.

Obok “Dzienników Anny Frank”, do rejestru wpisano równocześnie 35 innych dokumentów o “nadzwyczajnej wartości dla świata”, w tym m.in. dokumenty mieszkających w Meksyku aszkenazyjskich Żydów oraz angielską Kartę Swobód Magna Carta, powiększając tym samym rejestr do 193 dokumentów. Kolekcja wpisanych dokumentów żydowskich obejmuje “16 tysięcy tomów, głównie w języku yjidisz, hebrajskim, lecz również w języku polskim, litewskim, węgierskim, rosyjskim i innych związanych z kulturą Żydów aszkenazyjskich”, pochodzących od XVI do XX wieku, które w Meksyku “przechowały i rozpowszechniały kulturę Żydów europejskich, która prawie zniknęła podczas epoki nazistowskiej”.

Książka pt “Dzienniki Anny Frank” stała się obowiązkową lekturą systemów edukacyjnych w wielu krajach i ukazywana jest jako spisana ręką ukrywającej się w amsterdamskim domu 12-letniej Anny Frank. Dogłębna analiza wskazuje jednak na dokonanie zasadniczej i znacznej ingerencji w tekst książki przez ojca dziewczynki, pana Otto Frank, który dokonywał skrótów, dopisywał nie istniejące wątki, by w końcu stworzyć wygładzony “pamiętnik” prezentowany dzisiaj jako oryginał. Ponadto, analiza literacka oraz porównawcza “Dziennika” wskazuje na zawarte w nim fragmenty absurdalne, nierealne i nielogiczne. Jeśli “Pamiętniki Anny Frank” można uznać za literalną fikcję, to jest wielką nieodpowiedzialnością tworzenie wokół niego nienaruszalnego mitu, korzystanie z niego jako materiału edukacyjnego kształcącego o czasach II Wojny Światowej oraz wpisywanie jej w rejestr jako jeden z “najważniejszych dokumentów ludzkości”.

Wokół Anny Frank, jej losów i nade wszystko losów książki narosło wiele mitów i krąży wiele sprzecznych ze sobą informacji i interpretacji. Wielkim zdziwieniem należy skwitować brak jakiejkolwiek szerszej refleksji nad książką i bezwolne przyjęcie oficjalnie lansowanej jej wersji. W samej książce zawartych jest tak wiele absurdów i sprzeczności, że poddana nawet łagodnej lecz rzetelnej krytyce literackiej, nie powinna wytrzymać próby.

Anna Frank przeżyła obóz KL Auschwitz i wraz z ojcem przetransportowana została wgłąb Rzeszy. Masowa akcja przemieszczania więźniów – w tym więźniów żydowskich – z niemieckich obozów koncentracyjnych, odbywała się w czasie zbliżania się wojsk sowieckich. Według oficjalnej wersji, tzw. “ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” miało odbywać się masowo “do końca wojny” i w “komorach gazowych” miała trwać intensywna akcja ich “eksterminacji”, choć właśnie w tym czasie miało miejsce masowe przemieszczanie więźniów. Fakt ten powinien skłonić do zastanowienia, czy organizowanie masowych i kosztownych przemieszczeń więźniów przez stale bombardowane linie kolejowe, przez nadwerężony system transportowy III Rzeszy, miałby mieć jakkikolwiek sens i zgodność z polityką “eksterminacji Żydów”. W tych to właśnie okolicznościach, przy cofaniu się armii niemieckiej i naporze wojsk sowieckich, Anna Frank wraz z ojcem przetransportowani zostali do obozu w Bergen-Belsen. 15-letnia Anna Frank zmarła na tyfus na kilka tygodni przed wyzwoleniem obozu Bergen-Belsen przez Brytyjczyków. Epidemia zakaźnych chorób rozprzestrzeniła się gwałtownie w niemieckich obozach koncentracyjnych w ostatnich miesiącach wojny, gdy załamał się system transportu i nadzoru. Warto również przypomnieć, że pan Otto Frank przeżył obóz KL Auschwitz i zmarł w Szwajcarii dopiero w 1980 roku, dożywając sędziwego wieku 91 lat.

na podstawie INNews

czwartek, 24 grudnia 2009

Fragment życia ortodoksyjnej społeczności Chasydów na Brooklynie w Nowym Jorku

Muszę przyznać, że nigdy nie spodziewałem się obejrzeć takiego programu w amerykańskiej TV. Otóż wczoraj na Kanale 5 TV FOX pokazano reportaż dziennikarza, który na wskutek skarg ze strony lokalnych mieszkańców (również Żydów) pokazał fragment życia ortodoksyjnej społeczności Chasydów na Brooklynie w Nowym Jorku.

Pokazano nocne zdjęcia z miejscowej szkoły, którą wieczorami wykorzystuje się bez zezwolenia władz miejskich na organizowanie wesel, bar-mitzwah i innnych uroczystości. Tłumy pejsatych hałaśliwych gości okupują nie tylko budynek, ale i okoliczne ulice, blokując skutecznie ruch i obrzydzając życie okolicznych mieszkańców. Dookoła pełno zaparkowanych samochodów w miejscach niedozwolonych oraz piętrzące się stosy śmieci. Według obowiązujących przepisów śmieci te powinna uprzątnąć prywatna firma, ale od lat robią to miejskie śmieciarki, ponieważ oficjalnie cały biznes nie jest zarejestrowany i nikt nie płaci podatków od tej działalności. Policjanci nigdy tu nie interweniują a urzędnicy miejscy nabierają wody w usta. Powiedziano dziennikarzowi, że po prostu boją się narazić Żydom.

Nowojorczycy już się przyzwyczaili do tego i jedyne co może dziwić to odwaga tego dziennikarza oraz TV Fox, która zdecydowała się ten program pokazać.

Stan Sas

Za: wicipolskie.org

“Wasze ulice, nasze kamienice” po amerykańsku…

Władze miejskie Nowego Jorku wydały w zeszłym roku 19 milionów dolarów na niezbędne, wymagające natychmiastowej interwencji naprawy budynków i kamienic, zaniedbanych bądź porzuconych przez właścicieli. W tym roku sytuacja może wyglądać jeszcze bardziej dramatycznie.

Reporterzy amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC odwiedzili kilka mieszkań, którymi właściciele zupełnie nie interesują się i nie odpowiadają na monity, zostawiwszy lokatorów w ekstremalnych warunkach. “Nie ma ciepłej wody, nie ma ogrzewania, nie ma gazu, nie można nic ugotować, nic zrobić” – mówi zrozpaczona Marie Valentin, lokatorka mieszkania na brooklyńskiej dzielnicy Flatbush. Jej czwórka dzieci siedzi owinięta w grube koce i podgrzewa się elektrycznym “słoneczkiem”, którego używanie stwarza zagrożenie pożarowe. Ale trzeba wytrzymać styczniowe mrozy, bowiem temperatura w mieszkaniu dochodzi do zaledwie 4 stopni Celsjusza.

Reporterzy odwiedzają inne mieszkanie, w dzielnicy Bedford-Stuyvesant, którego lokator skarży się: “Właściciel trzymał nas w tym budynku przez cały miesiąc bez światła, bez prądu, bez wody. [...] Ale musieliśmy uiszczać wszystkie opłaty.”

To tylko czubek góry lodowej mieszkalnictwa w wielkich miastach amerykańskich. Niemal każdy kto wynajmował mieszkanie w jednej z nowojorskich dzielnic, mógłby spisać podobną ponurą listę niemocy i bezsilności lokatorów wobec bezczynnych właścicieli, których jedynym celem jest pobieranie stale rosnących czynszów. Tajemnicą poliszynela, wspieranego przez cenzurę mediów i ich polityczną poprawność, jest brutalny fakt, iż większość właścicieli wieloapartamentowych budynków stanowią Żydzi. Jednego z nich, o nazwisku Sam Pfieffer, ujawniają reporterzy, choć oczywiście nie wspomniają o jego etnicznej przynależności.

I to właśnie Sam [Samuel] Pfieffer jest właścicielem całych budynków, w których lokatorzy marzną i próbują przetrwać nieludzkie warunki. “To on figuruje w miejskich dokumentach jako właściciel.” – stwierdzają reporterzy. “Ale życzymy szczęścia tym, którzy spróbują go odnaleźć. Jego adres pocztowy to zwykła skrzynka pocztowa na Brooklynie, jego adres po prostu jest fikcyjny, nie istnieje, a podany w dokumentach numer domu jest też fikcyjny i mieści się pomiędzy dwoma realnie istniejącymi domami w miejscowości Monsey.”

Monsey to miejscowość w stanie Nowy Jork, niemal całkowicie zamieszkała przez bogatych i ultrabogatych Żydów, czego jednak reporterzy również nie raczą zauważać. Jak stwierdzają informatory, to 14-tysięczne miasteczko jest centrum “wpływowej społeczności ortodoksyjnych Żydów, głównie Chasydów oraz ultra-ortodoksyjnych Haredim”. Kilka procent stanowią Latynosi – głównie do sprzątania posiadłości żydowskich.

“Problem jaki mamy polega na tym, że nie jesteśmy w stanie skontaktować się z właścicielem aby dokonał niezbędnych napraw.” – mówi Luiz Aragon z nowojorskiego Wydziału Finansowego. Dokumenty miejskie mówią, że ten sam właściciel [Sam Pfieffer] posiada 16 wieloapartamentowych budynków na Brooklynie. Jeden w dzielnicy Williamsburg jest tak zaniedbany, że sędzia odebrał figurującemu w dokumentach właścicielowi prawo do administrowania budynkiem, przyznając je niezależnemu kontraktorowi.

Tylko na te dwa budynki wizytowane przez reporterów, miejski Wydział Budownictwa nałożył liczne mandaty: budynek na Flatbush otrzymał 298 mandatów, a w Bedford – 54. Żaden z nich nie został uiszczony, żadna usterka nie został usunięta.

“Sytuacja ta jest absolutnie nie do zaakceptowania” – mówi urzędnik miejski Luiz Aragon. Ale mówić to jedno, a miasto z własnych pieniędzy i tak zmuszone było w sytuacjach kryzysowych dokonać niezbędnych napraw. W mieszkaniu pani Marie Valentin wymieniono bojler i dokonano innych napraw na sumę 40 tysięcy dolarów. W tego typu sytuacjach miasto zwraca się do właściciela o spłatę należności. Teoretycznie miasto może obłożyć spłatami samą posiadłość, a w końcu wystawić ją na aukcji, ale to tylko teoria, bowiem w praktyce procedura taka trwa latami, a właściciele wynajmują wpływowych adwokatów.

Reporterzy stacji ABC jakimiś sposobami dotarli jednak do właściciela, Sama Pfeiffera, jednak ten nic nie odpowiedział, tylko “skierował nas bez słowa komentarza do swojego adwokata”.

na podstawie WABC-TV

Rosną uzbrojone bojówki żydowskie w Stanach Zjednoczonych

“Celem organizacji jest posiadanie przeszkolonych i profesjonalnych grup uzbrojonych ochotników gotowych do natychmiastowego działania w przypadku zagrożenia w rejonach zamieszkałych przez Żydów” – mówi Yonatan Stern, komendant oddziału (Sgan Mefaked Hakita), działającej w Nowym Jorku organizacji Kitat Konenut New York, będącej “paramilitarną, działającą w przypadkach nagłej potrzeby uzbrojoną drużyną”.

“Nie prowadzimy kampanii ani żadnej politycznej działalności – naszym zadaniem jest ochrona Żydów, gdziekolwiek i kiedykolwiek Żydzi przebywają” – mówi Stern, były kombatant Armii Izraelskiej, “zasłużony” w militarnych akcjach.

W zeszły piątek odbyło się trzecie zgrupowanie na obozie w górach Catskills w stanie Nowy Jork, na prywatnym terenie należącym do jednej z żydowskich organizacji, w którym udział wzięło 15 uczestników oraz 5 instruktorów. Jakkolwiek retoryka organizacji, powstałej 3 lata temu, mówi o “neturalności politycznej”, to ideowo określają się oni jako “religijni syjoniści”.

“Przeciętny Amerykanin jest przyjaźnie nastawiony do Żydów” – mówi Stern o zdezorientowanej części społeczeństwa amerykańskiego, pochłaniającego tysiące propagandowych prożydowskich filmów hollywoodzkich – “jednak obawiamy się tych typów na obrzeżach społeczności”. Moment później jednak zaprzecza sam sobie mówiąc, że “Amerykańscy Żydzi posiadają jednak fałszywe poczucie bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych”, nie wyjaśniając co takiego grozi Żydom ze strony tej “przyjaźnie nastawionej do Żydów” części społeczeństwa i niby dlaczego Żydzi nie cieszą się sympatią ze strony “jednostek-typów na obrzeżach społeczności”. Wyszkolonego w bojówkach specjalisty wojskowego nie stać na głębszą dygresję i zastanowienie się dlaczego to od tysięcy lat, we wszystkich krajach świata, bez względu na obszar kulturowy czy religię, lokalne społeczności po doświadczeniach z Żydami przestają pałać do nich sympatią.

Okazuje się, że w opinii syjonistycznych nacjonalistów, jedyną odpowiedzią na zaistniały brak sympatii, jest prowadzenie terroru, a jako wzór wykorzystany ma być sprawdzony model armii izraelskiej, znanej z przeprowadzenia setek akcji terrorystycznych i ludobójczych. Teraz okazuje się również, że i w Stanach Zjednoczonych potrzebne są tego typu bojówki, które jako żywo przypominają szkolenia młodzieńców na obozach Hitlerjugend.

“Zdaliśmy sobie sprawę z konieczności powołania tego typu organizacji, a jako izraelski kombatant wojenny mieszkający teraz w Stanach Zjednoczonych, posiadam odpowiednie umiejętności i możliwości udzielenia odpowiedzi na takie wyzwanie.” – wyjaśnia Stern, jakkolwiek zapomina dodać, czy mówiąc o doświadczeniach zdobytych w armii izraelskiej ma również na myśli wyrafinowane metody tortur stosowanych przez żydowskich “specjalistów wojskowych”.Strona internetowa organizacji opisuje treningi na obozach, które obejmują walki wręcz, używanie broni, sposoby rozpoznawania podejrzanych obiektów, treningi strzeleckie z różnego typu broni, marsze na wytrzymałość i ćwiczenia piechoty. “Wierzymy, że każdy Żyd w Stanach Zjednoczonych musi posiadać broń i być przeszkolonym w jej użyciu, i w tym kierunku prowadzone są obozy amerykańskiej młodzieży żydowskiej.” – zapowiada Stern.

Jakkolwiek podejrzenia budzi działalność tego typu grupy etnicznej, w broszurach grupa określa się jako “działająca 100-procentowo legalnie i zgodnie z prawem wszystkich przepisów federalnych, stanowych i lokalnych” oraz “mająca powiązania z oddziałami straży pożarnej i policji”. “Posiadamy licencje do posiadania broni oraz korzystamy z krótkofalówek i telefonów przez całą dobę, nawet w czasie szabasu.”

Grupa twierdzi, że finansowana jest przez opłaty składkowe oraz “dotacje od osób prywatnych”.

W przeszłości w Stanach Zjednoczonych działały uzbrojone bojówki żydowskie prowadzące działalność terrorystyczną. Wśród nich najsłynniejszą była “Żydowska Liga Obrony” (Jewish Defense League -JDL), utworzona w 1968 roku na Brooklynie przez rabina Meir Kahane, grupa która określała oficjalnie cel swojej działalności niemal identycznie, jako “ochrona Żydów przed antysemityzmem, w każdy dostępny sposób”. Organizacja rozrastała się w szybkim tempie i w 1972 roku posiadała już 15 tysięcy członków. Tworzyły się nowe grupy terrorystyczne w Kanadzie. Terroryści z JDL przeprowadzili wiele akcji bojowych, między innymi podpalili w 1984 roku w Kalifornii lokal Institute for Historical Review, organizacji skupiającej historyków i badaczy tzw. Holokaustu, oraz ataków terrorystycznych na biura reprezentantów świata arabskiego. W przesłuchaniu kongresowym w 2004 roku dyrektor biura antyterrorystycznego i kontrwywiadu FBI, John S. Pistole określił JDL jako “znaną ekstremistyczną stosującą przemoc organizację żydowską.” Organizacja JDL znajdowała się przez wiele lat w spisie organizacji terrorystycznych działających na terenie Ameryki. Przywódcy JDL zostali skazani na 20 lat więzienia.

Yonatan Stern, szef nowej organizacji mającej przy użyciu broni “chronić Żydów”, zapewnia oficjalnie, że działalność jego grupy “nie będzie tego typu co JDL”.

na podstawie Jerusalem Post

Nowy Jork: Bogate małżeństwo żydowskie aresztowane za wyłudzenie federalnych pieniędzy przeznaczonych dla najbiedniejszych

Państwo Nathan i Mindy Misky, żydowskie małżeństwo zamieszkałe w bogatej miejscowości Monsey w stanie Nowy Jork, posiadające dom wartości kilku milionów dolarów, zostali aresztowani 4 sierpnia br. pod zarzutem wyłudzenia pieniędzy w wysokości 75 tysięcy dolarów, pochodzących z federalnych programów pomocy dla najuboższych (Medicaid).

Pomysłowe małżeństwo wyłudziło 26 tysięcy dolarów z programu rządowego wspierającego koszty zamieszkania najuboższych, podając, że są biedni i mieszkają w wynajętym domu. Tym wynajętym domem okazał się… ich własny dom. Aby utrudnić ewentualne wykrycie malwersacji, państwo Misky przekazało fikcyjnie prawo własności swojego domu kilku różnym podmiotom gospodarczym.

Główny Prokurator Thomas Zugibe oznajmił również o kradzieży 49 tysięcy dolarów z programu Medicaid oraz tzw. kartek żywnościowych.

Państwo Misky posiadają 12 dzieci i zamieszkują w domu przy ulicy 73 W. Maple Ave., wyceniony na 1,4 miliona dolarów.

Oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im czynów.

Sędzia John K. Grant zasądził kaucję w wysokości po 50 tysięcy dolarów oraz zamroził wszystkie aktywa państwa Misky. Podejrznym grozi kara od 4 2/3 do 14 lat więzienia w zakładzie penitencjarnym stanu Nowy Jork oraz dodatkowa kara w więzieniach federalnych.

Adwokat David Goldstein tłumaczy, że finansowa kondycja jego klientów została wyolbrzymiona przez prokuratora. “To nie są bogaci ludzie” – mówi Goldstein – “a jakikolwiek dom nie posiadają, to przecież pożyczka hipoteczna wynosi więcej niż wartość domu, i znajdują się w takiej samej sytuacji jak wiele ludzi w całym kraju.” Adwokat Goldstein nie dodał jednak, że jakkolwiek wiele rodzin amerykańskich rzeczywiście poniosło straty finansowe mieszkając w domach, których wartość gwałtownie spadła w czasie tzw. kryzysu, ale nie uciekają się oni do kradzieży federalnych pieniędzy.

Monsey to miejscowość w stanie Nowy Jork, niemal całkowicie zamieszkała przez bogatych i ultrabogatych Żydów. Jak stwierdzają oficjalne informatory, to 14-tysięczne miasteczko jest centrum “wpływowej społeczności ortodoksyjnych Żydów, głównie Chasydów oraz ultra-ortodoksyjnych Haredim”. Kilka procent stanowią Latynosi, najmowani głównie do sprzątania posiadłości żydowskich. Nazwa tego małego miasteczka niezwykle nadreprezentatywnie często gości na łamach gazet, najczęściej za sprawą wykrytych afer przestępczych.

Żydowski polityk o świadku ujawniającym przestępców żydowskich: “Osoba ta powinna była być zabita”

Masowe aresztowania w lipcu br. kilkudziesięciu osób w kilku krajach świata (USA, Izrael, Szwajcaria), zamieszanych w ogromną aferę korupcyjną, wśród których dominują politycy stanu New Jersey oraz prominentni Żydzi, w tym poważani rabini, postawiło w stan gotowości przestępcze środowiska żydowskie i chroniące je zaplecze politycznego lobby.

Służby specjalne aresztując m.in. 87-letniego rabina Saul Kasssin z synagogi Shaare Zion na Ocean Parkway na Brooklynie, 58-letniego głównego rabina synagogi Ohel Yaacob w Deal, 56-letniego rabina Edmond Nahum z tej samej synagogi, 56-letniego Mordechai Fish z brooklyńskiej synagogi Sheves Achim, 57-letniego rabina Lavel Schwartz oraz Levy Yitzchok Rosenbaum, wskazują na dwa wątki tej niezwykle rozwojowej sprawy: 1) pranie brudnych pieniędzy i handel organami ludzkimi, dokonywane głównie przez Żydów syryjskich, głównie operujących czy mieszkających na Brooklynie, oraz 2) korupcję polityczną i łapowkarstwo, w które zamieszani są wysocy urzędnicy państwowi z New Jersey.

Jak wskazują przecieki ze śledztwa, serię aresztowań zapoczątkowała współpraca z prowadzącymi śledztwo, jednego z żydowskich przestępców, Solomona Dwek z New Jersey, który oskarżony został o korupcyjną działalność na szkodę banku PNC na sumę ponad 50 milionów dolarów. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie Dwek, syn rabina “wsypał” pozostałych rabinów i 39 innych aresztowanych osób. Złość wobec ujawnienia afer i chęć zemsty pożera środowisko żydowskie do tego stopnia, że jego polityczni mocodawcy otwarcie i bez ogródek wypowiadają się w radio w sposób, który każdego człowieka mającego w sobie choć szczyptę zasady sprawiedliwości, wprawia w osłupienie.

Oto jak pisze pisze The Jewish Week, w żydowskim programie radiowym, Sam Hirsch, były członek stanowego parlamentu, przedstawiciel żydowskiej brooklyńskiej dzielnicy Borough Park, powiedział, że Solomona Dwek powininna spotkać “zasłużona kara wobec przyjęcia roli donosiciela, określanego przez [talmudyczne] prawo Halachy jako Moser.” “Osoba ta powinna była być zabita.” – powiedział wprost parlamentarzysta żydowski Hirsch.

Ta jedna tylko wypowiedź żydowskiego polityka powinna zdyskredytować go do końca życia, jednak okazuje się, że jest zupełnie przeciwnie: opinie tego typu są normą w środowisku żydowskich przestępców, dla których “kodeks honorowy” stanowią wytyczne Talmudu będącego najbardziej rasistowską księgą spisaną ludzką ręką, gdzie ludzkość dzielona jest na dwie kategorie: Żydów i gojów, zwanych równolegle zwierzętami i padliną. Tym drugim nie przysługują żadne prawa, a jedynie prawo służenia Żydom, a żydowscy odszczepieńcy, w tym ci, którzy w jakikolwiek sposób ujawniają wewnętrzne tajemnice sekty żydowskiej – w tym te najczarniejsze tajemnice kryminalne – powinna spotkać “zasłużona kara”.

Gdy wypowiedź Hirscha spotkała się z zasłużoną krytyką, rozpoczęło się taktyczne wycofywanie się z wypowiedzianych słów. Hirsch przyznał, że jego wypowiedź była “nierozważnym krokiem”, że ten talmudyczny przepis “dzisiaj nie jest stosowany”, itp. Rabin Israel Dwek, ojciec donosiciela, przywódca syryjskich Żydów w New Jersey co prawda wyrzekł się w sobotę w synagodze swojego syna, lecz później ukazało się na stronie internetowej “wycofanie się” z wypowiedzi i wyjaśnienie, że rabin tylko miał na myśli, że chodzi o ogólne koncepcje, żeby Żydzi modlili się za siebie, i inne tego typu podobne tłumaczenia kreowane na użytek opinii publicznej i dobrego PR. Czyli jak dawniej: prawdziwa wersja Talmudu do użytku wewnętrzego, a dla świata wersja okrojona, z pozmienianymi słowami żeby było ładniej.

Moralność Talmudu i jego wyznawców była przedmiotem słusznego zainteresowania Kościoła w czasie gdy bronił On cywilizacji chrześcijańskiej. Obowiązujące powszechnie prawo wyrosłe na gruncie chrześcijańskiej sprawiedliwości, skutecznie blokujące wpływy niebezpiecznego społecznie Talmudu, na naszych oczach zastępowane jest jednak mafijną dintojrą, rasistowskim prawem zemsty, talmudyczną moralnością. Wojna cywilizacji trwa, w której niestety stroną przegrywającą okazuje się być ogarnięty, bezsensownym i niebezpiecznym dla ludzkości “dialogiem z Żydami”, Kościół katolicki.

na podstawie The Jewish Week

środa, 23 grudnia 2009

RP z Gwiazdą Dawida w tle

Hanukowa dedykacja

Zapalającym hanukowe świece w polskich urzędach tekst ten dedykuję.

Tak jak katolicy, tak i żydzi obchodzą w podobnym czasie swoje najważniejsze święta. 24 grudnia katolicy radują się z przyjścia na świat syna Bożego. Żydzi w tym samym mniej więcej czasie zapalają hanukowe świece na znak, że wrogowie żydów są przez nich pomordowani. Podobnie jest w czasie Świąt Wielkiej Nocy. Katolicy świętują zmartwychwstanie Tego, który ofiarował się za nas na krzyżu – to najwyższy stopień altruizmu. Obchodzona w tym czasie żydowska Pascha ma ideę przeciwstawną: jest to nasze (żydów) zbawienie a ich (Egipcjan i Kananejczyków) śmierć. Oni powinni ofiarnie zginąć, dzięki czemu my (żydzi) będziemy żyć lepiej. Czy wolno zatem nam katolikom świętować razem z żydami?

Izrael przyznał się do nielegalnego pobierania organów ludzkich

Po wielkiej burzy wywołanej doniesieniami szwedzkiego dziennika Aftonbladet, który w sierpniu br. opublikował reportaż o prowadzonym przez wiele lat procederze porywania przez izraelską armię młodych Palestyńczyków, których następnie zabijano pobierając od nich organy wewnętrzne, Izrael przyznał się po części do tego procederu. Reportaż w prasie wywołał falę oburzenia najwyższych czynników Izraela domagających się wycofania tych, jak określano “pomówień”. W ślad za tym nastąpiło znaczne nadwerężenie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Izraelem a Szwecją, gdyż szwedzkie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odmówiło odcięcia się od doniesień prasowych.

Proceder porywania Palestyńczyków miał mieć związek z serią zatrzymań dokonaną w Stanach Zjednoczonych osób podejrzanych o handel organami ludzkimi. Wśród zatrzymanych jest wielu rabinów oraz Levy Isaak Rosenbaum, który miał przyznać, że “Wszyscy dawcy pochodzili z Izraela”.

Profesor Nancy Scheper-Hughes z Uniwersytetu w Berkley, założycielka organizacji Organs Watch śledzącej nielegalne pozyskiwanie organów ludzkich powiedziała, iż “Rosenbaum należał do ogromnej, zorganizowanej siatki przestępczej trudniącej się handlem organami ludzkimi, z główną siedzibą w Izraelu, odpowiedzialnej za tysiące transakcji kupna-sprzedaży nerek, rocznie. [...] Rosenbaum to była właśnie ta osoba, której poszukiwałam przez ponad dziesięć lat. To ja podałam jego nazwisko do FBI.”

Jak donosi agencja Associated Press, izraelska stacja telewizyjna Channel 2 nadała nagrany w 2000 roku wywiad z szefem izraelskiego instytutu medycyny sądowej w Abu Kabir, dr. Jehuda Hiss, który przyznał, że “patolodzy dokonywali pobierania organów wewnętrznych od osób zmarłych, bez wiedzy i zgody rodzin”. W wywiadzie dr Hiss potwierdza, że dokonywano “pobierania rogówek oczu bez zwracania się do rodzin o pozwolenie”.

Przedstawiciel armii izraelskiej przyznał, że w instytucie w Abu Kabir w latach 1990. pobierano “skórę, rogówki, zastawki serca i kości od izraelskich żołnierzy, izraelskich obywateli, Palestyńczyków oraz od robotników pochodzących z innych państw”. Dr Hiss przyznał, że “praktyki te zakończono w roku 2000″. Tzw. Izraelskie Siły Obronne (IDF) wydały oświadczenie zacytowane przez izraelską telewizję, w którym przyznają się do prowadzenie nielegalnych praktyk pobierania organów wewnętrznych, lecz “ta działalność zakończyła się dziesięć lat temu i nie miała już później miejsca.”

Jakkolwiek w słynnym już artykule pt ‘Våra söner plundras på sina organ’ (“Oni pobierali organy od naszych synów”) w szwedzkiej prasie padają zarzuty o pobieraniu organów od uprowadzanych Palestyńczyków, to doniesienia agencji AP oraz przyznanie się armii izraelskiej dotyczą pobierania organów od osób już zmarłych. Bogaci jednak w doświadczenia systematycznych i często bezczelnych kłamstw i zaprzeczeń pochodzących ze strony izraelskiej i dotyczących wielu aspektów funkcjonowania tego państwa oraz ludobójczych działań armii izraelskiej, można wyrażać wątpliwości co do pełnej przejrzystości oświadczenia izraelskiego. Być może za jakiś czas okaże się, że proceder nielegalnego pobierania organów, również od osób porywanych, nie skończył się w roku 2000 i trwa w dalszym ciągu. Być może nieco światła rzuci też dochodzenie przeciwko grupie aresztowanych w Stanach Zjednoczonych prominentnych rabinów oskarżonych m.in. o udział w międzynarodowym, zorganizowanym procederze pobierania i handlu organami ludzkimi.

Jest jednak niezwykle niepokojące, że środowiska żydowskie przyznają otwarcie na forum publicznym, że będą dążyły do zastraszenia świadków i osób prowadzących śledztwo. W sposób jasny przyznał to w programie radiowym Sam Hirsch, żydowski radny brooklyńskiej dzielnicy Borough Park, który powiedział, że informatorowi, którego zeznania doprowadziły do aresztowania rabinów powininna spotkać “zasłużona kara wobec przyjęcia roli donosiciela, określanego przez [talmudyczne] prawo Halachy jako Moser.” “Osoba ta powinna była być zabita.” – powiedział wprost parlamentarzysta żydowski Hirsch.

sobota, 19 grudnia 2009

Izrael: Żydzi plują na Chrześcijan

Chrześcijanie w Jerozolimie coraz częściej uskarżają się na niepokojące zjawisko… opluwania ich przez ultra-ortodoksyjnych Żydów.

Po niedawnym incydencie splunięcia na krzyż noszony przez duchownego podczas procesji niedaleko Bazyliki Pańskiego Grobu, wywiązała się szarpanina pomiędzy uczniem żydowskiej szkoły religijnej a ormiańskim biskupem Nourhan Manougian. Podczas przepychanki, złamany został XVII-wieczny biskupi medalion.

Policja przesłuchała uczestników zajścia zakazując żydowskiemu ortodoksie wejścia do Starego Miasta przez okres 75 dni. Chrześcijańscy Ormianie uważają taką karę za zbyt łagodną.

Arcybiskup Manougian powiedział w wywiadzie dla izraelskiej prasy, że przywódcy Izraela powinni głośno mówić o tego typu incydentach, gdyż “są one na porządku dziennym”. “Kiedy jest jakikolwiek gdziekolwiek atak na Żydów, rząd izraelski jest rozwścieczony, zatem dlaczego gdy nasza religia i nasza duma [z niej] są atakowane, nikt nie zastosuje ostrzejszych środków przeciwdziałających?” – pyta Arcybiskup.

Otwarcie wypowiedziana przez arcybiskupa Manougian krytyka, pozwoliła na przypomnienie w prasie innych incydentów z ostatnich dni, np. kiedy to prawosławny duchowny został opluty w twarz przez starszego mężczyznę w mycce.

Daniel Rossing, dyrektor działającego w Jerozolimie ośrodka “dialogu chrześciajńsko-żydowskiego” przyznaje, że mamy do czynienia z nasilającym się zjawiskiem i powiedział, że wzrastająca ostatnio liczba tego typu przypadków “jest po części spowodowana brakiem tolerancji”.

Agresja żydowskich fanatyków: Antychrześcijańskie wulgarne napisy na Wieczerniku

Tak zwani “nieznani sprawcy” wymalowali kilka dni temu na drzwiach kościoła prowadzonego przez ojców Franciszkanów, usytuowanego obok Wieczernika w Jerozolimie wuglarne napisy: “Chrześcijanie won!” (napisy również w języku angielskim z jeszcze bardziej wulgarną wymową – “Fu.. off”, co oznacza “Spierda…ć”) oraz Gwiazdę Dawida i podpis “My zabiliśmy Jezusa”. Wymowa tych napisów i ich kontekst “nie pozostawiają nikomu żadnej wątpliwości co do religijnych powiązań sprawców” – pisze agencja AsiaNews.

Aby jeszcze bardziej podkreślić swoją nienawiść do chrześcijaństwa, sprawcy oddali mocz przy wejściu do Wieczernika. Jak stwierdza opiekujący się tym świętym miejscem jeden z ojców: “oddawanie moczu na drzwi [Wieczernika] stało się już niemal codzienną rutyną” wrogów chrześcijaństwa.

Kilka dni przed obecnym incydentem, na drzwiach bazyliki Zaśnięcia “nieznani sprawcy” wymalowali obraźliwe, antychrześciańskie graffiti, a na murze pojawił się napis “Śmierć chrześcijanom”.

Nastroje antychrześcijańskie są jednym z ważniejszych cech fukcjonowania sztucznego tworu państwowego o nazwie Izrael i uwidaczniają się w wielu incydentach na Ziemii Świętej. Ostatnio, gdy w praktyce załamały się rozmowy pomiędzy Izraelem a Watykanem - gdyż pomimo wcześniejszych zapewnień Izrael nie chce wypełniać swoich przyjętych zobowiązań i nie pragnie żadnych kompromisów – zwiększyło się występowanie tych incydentów. I chociaż jeszcze przed wizytą Benedykta XVI w Izraelu w maju br., prezydent Izraela Szymon Peres stwierdził, że władze zdecydują się na przekazanie Watykanowi prawnej autonomii do katolickich miejsc świętych, to jednak tak jak wiele poprzednich zapewnień i to stało się jedynie elementem gry “pijarowskiej”. Eskalacja antychrześcijańskich nastrojów nastąpiła po niedawnej prowokującej wypowiedzi jednego z ministrów Izraela, który stwierdził, że Watykan chce “przejąć te miejsca na własność”, co wywołało agresję i gniew ortodoksyjnych Żydów.

Na podstawie AsiaNews

piątek, 18 grudnia 2009

Sensacja: Żydzi sfałszowali historię, a Izrael to oszustwo?

Historyk z uniwersytetu w Tel Awiwie twierdzi, że naród żydowski to wymysł, a wygnanie Żydów z Palestyny przez Rzymian - mit, mający uzasadniać powstanie państwa Izrael.

Wydana póki co tylko po hebrajsku Książka Jak i kiedy staliśmy się Żydami narobiła w Izraelu sporego zamieszania. Zdecydowanie większego, niż narkotyczne rewelacje na temat Mojżesza. Profesor Shlomo Zand kwestionuje bowiem podstawy istnienia żydowskiego państwa.

Z badań Zanda wynika, że stanowiące podstawę ideologii państwowej Izraela "wygnanie" po przegranym powstaniu lat 66-73 n.e. nigdy nie miało miejsca.

"Rzymianie z zasady nie uciekali się do przesiedlania podbitych ludów, a wraz z nadejściem Arabów większość Judejczyków przyjęła islam i asymilowała się w społeczeństwie. Dzisiejsi Palestyńczycy są więc w prostej linii potomkami starożytnych, asymilowanych Judejczyków."

Są to tezy niewiarygodnie wręcz rewolucyjne i obrazoburcze. Obowiązująca historiografia zupełnie inaczej odpowiada bowiem na pytanie gdzie właściwie podziali się Żydzi po klęsce powstania w roku 73. I dlaczego w późniejszych wiekach Palestynę zdominowali... Palestyńczycy.

Historycy izraelscy, a za nimi światowi, tłumaczyli że Żydzi zniknęli, bo ich wysiedlono. Zand twierdzi, że to kłamstwo. Żydów nikt nie wysiedlał - oni w Palestynie zostali, i to z nimi walczyli syjoniści zakładający państwo Izrael w roku 1948. I walczą do dzisiaj.

Mit założycielski państwa Izrael, owa diaspora rozproszona po świecie i mająca nadzieję na powrót, może się więc okazać propagandową konfabulacją. Zaś utworzenie Izraela wszystkim, tylko nie aktem dziejowej sprawiedliwości.

Zdaniem Shlomo Zanda właśnie wtedy odebrano Palestynę prawowitym, odwiecznym właścicielom. Syjonizm sprowadzałby się więc do uzurpacji i zawłaszczenia kraju przez ludzi nie mających do niego żadnych praw.

Zand, opierając się na wieloletnich badaniach, formułuje rewolucyjne tezy na temat sztucznej etniczności Żydów. Jego zdaniem Żydzi nigdy nie stanowili jednego narodu, a grupę najrozmaitszych plemion semickich, które przyjęły judaizm.

Na dowód przywołuje istnienie judejskiego królestwa Himyan na południu Półwyspu Arabskiego oraz żydowskich Berberów z Północnej Afryki. To ich potomkami są jego zdaniem Żydzi sefardyjscy, mieszkający w średniowieczu w Hiszpanii.

Podobnie Żydzi aszkenazyjscy z Europy Wschodniej, w tym i z Polski, nie pochodzą z Izraela. Są potomkami Chazarów, których rola w powstaniu państwa Piastów wciąż jest szeroko dyskutowana. Na poparcie swej tezy Zand przywodzi analizy filologiczne, z których wynika że język jidisz stanowi mieszankę niemieckiego... i chazarskiego.

Analizy te są znane od dawna, podobnie jak większość badań, na które Zand się powołuje. Nie były w Izraelu przedmiotem naukowej dyskusji, gdyż podważały rację stanu - a nawet samo istnienie państwa.

Zanda zastanowiło istnienie wspólnot judaistycznych na niemal wszystkich kontynentach i wśród wszystkich typów antropologicznych. Mało prawdopodobne wydało mu się ogólnie przyjęte tłumaczenie syjonistów, że wszyscy ci Żydzi wywodzą się z Palestyny, i rozproszyli się na cały świat po wojnie żydowskiej I wieku n.e.

Zdaniem profesora, Izrael nie ma prawa nazywać się państwem żydowskim - powinien być krajem dla wszystkich. Zand twierdzi, że założyciele ruchu syjonistycznego sfałszowali historię i stworzyli rasistowską ideologię, którą wciąż uzasadnia się działania państwa Izrael. Choćby obecną krwawą ofensywę w Strefie Gazy.

Shlomo Zand odrzuca też historyczność wielu zapisów Starego Testamentu, zresztą i tak od dawna uznawanych za mitologiczne. Jego zdaniem historia o wyjściu z Egiptu albo o krwawym podboju Palestyny przez Jozuego to późniejsze legendy, mające służyć zbudowaniu tożsamości narodowej.

Która, zdaniem profesora Zanda, została de facto zmyślona. Naród żydowski jako taki nigdy nie istniał. Istniała jedynie religia mojżeszowa, spajająca najróżniejsze grupy etniczne.

Jeśli to prawda, Żydzi nie mają do Palestyny żadnych praw, a Państwo Izrael jest największym oszustwem XX wieku.

Trudno się dziwić, że w obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie książka żydowskiego historyka dała efekt podobny do wybuchu bomby.
 

Żydzi "Przestrogi dla Polski"

.

Stanisław Staszic


Gdziekolwiek stan rolniczy i stan miejski powstał, tam najpierwsi z wszystkich próżniaków żydzi zniszczeli. Żydzi są pijawkami rolnika, z nich żaden nie przykłada się do powiększania urodzajów krajowych, ani, prócz małej liczby rzemieślników, ten ród ludzi nie dopomaga do odnowy i do kształtowania tychże urodzaj ów. 


Wszyscy tylko z innych stanów pracowitych żyją. Ich konsumpcja w Polsce taki skutek dla kraju przynosi, jakim stałby się ten, gdyby to zboże, sukno i płótno, które żydzi wypotrzebują, robactwo zepsuło albo ogień spalił.

Żydzi są naszego kraju letnią i zimową szarańczą. Te obadwa stworzeń gatunki przyśpieszają bieg pieniędzy, łatwią bogactw odmianę, ubożą ludzi pracowitych, najżyźniejsze pola niszczą, wsie napełniają nędzą, a powietrze zarażają zgnilizną.

Żydostwo nasze wsie uboży a nasze miasta smrodem napycha. Chociaż w Polsce odbierze stan rolniczy sprawiedliwość, a stan miejski bezpieczeństwo i wolność, przecież z trudnością rolnictwo i miasta powstawać będą, dopokąd w ręku żydów szynk trunków zostanie, dopokąd żydzi w miastach będą czynić stan oddzielny, od urzędu miasta niezawisły, ale swój osobny urząd i swoich własnych sędziów mający, czyli w jednym mieście drugie miasto czyniący, tak długo nasz chłop z swojej nędzy z trudnością dźwigać się będzie i od nałogu pijaństwa nie odswoi się, jak długo ród żydowski przez swoją religię, przez wychowanie do oszukiwania sposobiący się, będzie władać tą trucizną, przez którą, gdy zechce, może kilku milionom ludzi bezkarnie głowę zawracać, a na kilka godzin przytomność m odebrawszy, rozrządzać majątkiem polskiego rolnika, jak mu się podoba.

Żydzi, ostateczny motłoch, omaniony swojej religii licznymi i do samych zmysłów przystosowanymi obrządkami, które tak są mocne w człowieku, więcej do nabierania zwyczajów niżeli do myślenia skłonnym, noszą dotychczas ducha próżnowania i tułactwa pierwszych swoich ojców, pasterzy.

Równie zakon żydowski, jak niegdyś zakon naszych templarzów, krzyżaków etc, etc, w żadnym czasie pracować nie chciał, tylko pielgrzymować, włóczyć się, modlić i cudze ziemie łupić. Ustawa zakonu żydowskiego nie sposobi ludzi do wielkiej, a dzisiaj towarzystwom potrzebnej pracy, dlatego między narodem pracowitym nigdzie ród żydowski utrzymać się nie może.

Tylko w złych rządach, tylko w tych krajach, gdzie próżniacy mają obronę i trzymają pierwszeństwo bezrządne, tylko tam żydzi obfitują, gnieżdżą się i mnożą.



W wszystkich feudalnych rządach żydowskie gniazdo bywało, tam się między panem i między poddanymi żydzi pośrzednikami czynili. Było to dogodne i z sprawiedliwością szlachcica stosowne narzędzie do jego łakomstwa, które religia wstrzymywała od zdzierstw oczywistych. Czego pan swoim poddanym bez odrazy sumnienia wydrzeć nie mógł, to im przez oszukanie żydowskie z spokojnością tegoż sumienia wydzierał. Powtarza ustawicznie każdy szlachcic, że chłop polski jest nadto głupi, niepracowity, leniwy, dlatego nie można mu dawać sprawiedliwości ani wolności. A nie czuje albo czuć tego żaden szlachcic nie chce, że to on sam tego przyczyną; że chłop polski jest takim samym człowiekiem, jakim jest chłop niemiecki, chłop o granicę w Szląsku, w Prusach, w Saksonii.

Czemuż tamten jest oświecony, pracowity i krajowi użyteczny? Nie jest to chłopa polskiego natury przyczyna, ale nierząd panującej w Polsce szlachty. Nie odmieni się nasz chłop w Polsce, dopokąd nie odmieni się szlachta. Wyrzeka szlachcic, że chłop polski straszny pijak, a każdy szlachcic w swojej wsi, w swoim miasteczku po pięć, po sześć karczem wystawia, właśnie gdyby jakie sidła na złowienie owego chłopa. W tych karczmach osadza, dobiera najbieglejszych żydów, którzy by mu jak najwięcej zapłacili, to jest, którzy by umieli jak najsztuczniej zwodzić i rozpajać chłopów. Niebaczny dziedzicu!

Nie na pijaństwie, nie na ubożeniu poddanego zasadzaj powiększenie twoich dochodów. Bo to oszukanie, to obdarcie chłopa z ostatniego grosza przez Żydów narusza jego gospodarstwo; tak zamiast bogacenia, kraj niszczy i twój upadek gotuje. Każdy zloty, którym żyd twoją propinacją podwyższa, jest ten złoty, którym cię uboży. Tak jest. Prócz nierządnej naszego rolnika niewoli, żydzi są drugą wielką jego niepracowitości, głupstwa, pijaństwa i nędzy przyczyną. Tylko sami chłopi muszą odziewać i żywić kilkakroć sto tysięcy żydowstwa.

Ten brzydki ród, ostatnią zgębę chleba wyłudziwszy chłopu kradnie go z pieniędzy, pozbawia go z wszelkiego przemysłu, z zdrowia i z samego rozumu.

Żydzi, kiedy ich w Egipcie rząd do pracy przymuszał, uciekli i kraj okradli, woląc się bezczynnym włóczęgą tułać po dzikich puszczach. Ten lud ma obyczajność, sposób życia i moralność z moralnością naszej religii niezgodną. Czyta on w swoich księgach, iż za krzywdy od ludzi innej religii poniesione, pożyczywszy od nich różnych sprzętów i sreber, można te zabrać i uciec. Przeciwnie nasza religia: w każdym przypadku kradzieży i oszukania zakazuje. Ona naucza, iż nigdy krzywdy sobie samemu nadgradzać nie jest wolno.

Więc żyd z swoją moralnością zawsze będzie niebezpiecznym i fałszywym, a przy każdym oszukaniu łatwo zaspokoi sumnienie przezwaniem kradzieży swoich krzywd nadgrodą. Rolnik w Polsce, w kraju północnym, potrzebuje w pewnej mierze trunków gorących. Wszystkie trunki, a osobliwie gorzałka, która jest Polsce naturalną, ma tę straszną własność, iż na kilka godzin pozbawia człowieka z rozumu, z przytomności i z pamięci.

Żydom oddawać szafunek tak strasznego w swoich skutkach trunku jest powierzać majątek naszego rolnika ludziom bez wiary, na chrześcijan zawziętym, i podawać tymże w ręce narzędzie, z którym mogą bezkarnie używać majątku rolnika.

Zna dobrze żydowstwo, jak zyskowną dla nich być może własność trunku takiego, jak sposobowi ich myślenia arcydogodna, przeto nigdy do szynkowania piwa nie garnie się chciwie, bo piwo nie odbierając człowiekowi przytomności nie łatwi do krzywdzenia go sposobów. W Polsce, kraju tak zimnym, nie można trunków gorących zakazywać, ale rozum rząd dobry wyciąga, aby żadną miarą szynk gorzałki nie był pozwolony żydom. Niechaj żydzi mają od rządu krajowego równą z każdym mieszkańcem zarobków łatwość oprócz jednego szynku trunków, który, w zamiarze polepszenia w kraju rolnictwa, najsurowiej im być zakazanym powinien w całej Polsce, po wszystkich wsiach i miastach. Z wszystkich w Polsce mieszkańców jednowładnej szlachcie podległych, największe swobody i prawa szlachta pozwala żydom.

Rolnikowi chrześcijaninowi sprawiedliwości dotychczas zapewnić nie chce, owszem, dotychczas powtarza te dzikie słowa: dopiero szlachcic niewolnikiem zostanie, gdy rolnik mieć sprawiedliwość będzie. Ale to nie obraża bynajmniej przesądów tegoż niemyślącego szlachcica, że on razem z żydem w sądzie stawać musi. Ani lutrzy, ani kalwini, ani Grecy, ani Ormianie, zgoła żaden gatunek ludzi w jakikolwiek miejscu znajdujący się, nie może mieć osobnych praw, urzędów i sędziów, tylko prawom i magistratom miasta podlegać musi.

Przeciwnie żydzi: w każdym miejscu osobne mają swoje prawa, osobny swój magistrat i sędziów. Tym nierządem stało się, że szlachta wszędzie tylko osobistym pożytkiem wiedziona, a o swojej wolności grubych przesądów pełna i nigdy tych osobistości porzucić nie dołająca, w zamiarze dobra całego kraju jedne połowę najbogatszych miast już uwięziła w jarzmie obcych despotów, a resztę napełnia żydostwem.

Tym nierządem stało się, że jeszcze nie zatracona przez nierząd reszta narodu polskiego już odmienia się znacznie w naród żydowski. Jedna część Polaków niewolą partykularną utłumiona, druga po wszystkich prawie królewszczyznach przez chciwych starostów więcej od żydów jest poniżona. Przeto nie ma w rzeczywistym narodzie polskim tego działalności przemysłu ducha, który widziemy w innych krajach. Nie ma w naszych miastach żadnej publiczności, tylko żydowska. Obojętny mieszczanin na wszystkie cudzoziemskie krzywdy i gwałty biskupom i posłom wyrządzane, gdyż nieprzezorny rząd szlachty odjął im przywiązanie do kraju.

Zapewniam, gdyby miasta równie z szlachtą radziły o kraju, gdyby na sejmie 1768 miasta były miały swoich posłów, nigdy by obcy nie byli ozuchwalili się i nigdy nie byliby potrafili bezkarnie wziąć pierwszych senatorów z pośrodka Warszawy i wywlec ich powoli i z spokojnością z kraju, musząc ich prowadzić przez tak liczne miasta. W jednej godzinie zgruchnąwszy się, kilkadziesiąt tysięcy przywiązanego do kraju ludu byłoby tych napastników na sztuki zatłukło, a tyran [Repnin] byłby wcześnie z swoją głową zmykać musiał.

Gdyby niebaczna szlachta nie była miast naszych odrzuciła od obywatelstwa pod Zygmuntem Augustem, gdyby miasta tak jak pod Kazimierzem W., pod Aleksandrem królem, były dotychczas należały do prawodawstwa, nie byłoby widzieć tych bruków ziemią zalazłych, a przy każdym dzisiaj nędznym miasteczku daleko w pole ciągnących się.

Byłyby nasze miasta wielkie, ludne, bogate, a przeto jeżeli w innych krajach dzisiaj miasta same potrafiają żołnierzy, swoich tyranów, wypędzać i gnębić, zapewne nigdy by tak ohydny podział naszego kraju nie był nastąpił, gdyż każde miasto byłoby się stało gotowym dla naszej obrony wojskiem. Niechajże więc odtąd szlachta stara się powiększyć naród Polaków a nie naród żydów.

Niechaj żydzi nie mają opiekunów w wojewodach, w podwojewodzych, w starostwach etc. Lecz niechaj żydzi, tak jak lutry. kalwini etc. w miastach mieszkając podlegają prawom, magistratom i sędziom miejskim. Starszyzny kahalnej żadnej mieć nie powinni, tylko jednego rabina od odprawienia obrządków religii.

Dwa przeto prawa względem żydów koniecznie są potrzebne, aby żydzi nie szkodzili powstaniu rolnictwa i miast wzrostowi.

Pierwsze: aby żaden żyd w całej Polsce nie mógł szynkować trunków.

Drugie: aby żydzi w miastach, równie jako innych religii mieszkańcy, podlegali zupełnie magistratowi i rządowi miasta, nie mogąc mieć żadnych osobnych urzędników ani osobnej gminy, osobnej starszyzny ani kahału.

Dalej, dla zupełniejszego wykorzenienia w nich ducha zgromadzenia i stanu należy, aby ich wychowanie było poddane Komisji Edukacyjnej, która by im wyznaczyła nauczycielów, przepisała moralność i inne książki elementarne.

Dla odstręczenia żydów od życia próżniackiego prawo ustanowi, iż żaden żyd, dopokąd albo nie chwyci się roli, albo nie wyuczy jakiego rzemiosła, żony pojąć nie może*; na koniec, ponieważ żydzi już nie mówią po hebrajsku, nie umieją mowy ojczystej, swego pierwotnego języka religijnego, ale odprawiają obrządki w zepsutym języku niemieckim, więc gdy z Niemiec wygnani zwalili się do Polski i z Polski jedynie żyją, niechże odtąd językiem polskim mówią, niech w tej mowie polskiej wychowanie biorą i w niej odprawiają swoje religijne obrządki i nauki.



*Żydzi oprócz względu od praw znajdują jeszcze do pomnażania się swojego w kraju łatwość w swojej nieczystości, w tej trwożliwości, nieużyteczności, które w tych ludziach sposobi złe wychowanie. Żydzi w miastach od żołnierza mniej doznają uciążliwości co do kwater. Z kordonów wypędzane hurmy ubóstwa żydowskiego wchodzą do Polski z spokojnością, od żołnierzy naszych nie doznają żadnej przeszkody. Lecz jeżeli się który z kordonu chłop albo mieszczanin na granicy pokaże, natychmiast nieoświecony, dobra kraju nieznający towarzysz łapie go do żołnierzy. Przestrzegam sejmujące stany, iż prawo względem przychodniów zagranicznych wcale nie jest zachowane, przez co niezmierną kraj ponosi szkodę. Na pograniczu często przebywając widzę, że przy każdym w kordonach rekrutowaniu tysiącami uciekałaby młodzież do Polski. Ale ponieważ na jej złapanie czatuje po granicach kawaleria narodowa, przeto już tak się tym lud w kordonach ostraszył, iż chociaż gwałtowne rekrutowania bywają, lęka się uciekać do Polski. Trzeba jak najsurowiej ukarać towarzystwo nieposłuszne temu tak mądremu i tak nam pożytecznemu prawu. Czemu w Polsce nie ma być posłuszny żołnierz prawu, kiedy w kordonach dzisiaj nawet podczas wojny, każdy podobnegoż prawa jak najściślej słucha i idący lud z Polski napastowanym od nikogo nie bywa? (Przyp. aut.)

“Nieznani sprawcy” zaatakowali stronę internetową Davida Irvinga

W dniu 16 listopada br. tzw. nieznani sprawcy – występujący w świecie cyberprzestrzeni jako “niezidentyfikowani hakerzy” – opanowali stronę internetową brytyjskiego historyka Davida Irvinga, który przebywa obecnie z wizytą w Stanach Zjednoczonych, objeżdżając z prelekcjami liczne miasta i spotykając się ze swoimi sympatykami oraz rzeszą osób zainteresowanych historią II Wojny Światowej. Strona internetowa znajduje się obecnie w przebudowie i jej nowa wersja stworzona będzie w oparciu o doskonalsze zabezpieczenia przeciwko włamaniom.

Działalność Davida Irvinga i jego osoba stały się celem ataków różnych organizacji i aktywistów, określających się jako “demokratyczne” i nawołujące do “tolerancji” oraz “wolności wypowiedzi” [sic!]. Te najczęściej żydowskie oraz o filosemickich konotacjach organizacje, zarzucają Davidowi Irvingowi tzw. negowanie Holokaustu, jakkolwiek nigdy i nigdzie nie zaprzeczył on faktowi brutalnego traktowania Żydów przez hitlerowski reżim. Irving, tak jak i wielu innych niezależnych badaczy, wyraża jedynie wątpliwości co do trzech podstawowych filarów żydowskiego ruchu roszczeniowego określanego mianem “Przemysłu Holokaustu”:


1.Liczby ofiar żydowskich
2.Przyczyn śmierci oraz sposobów, często masowego, mordowania Żydów
3.Braku decyzji Hitlera co do tzw. rozwiązania kwestii żydowskiej, czyli określenia interpretowanego jako zagładę Żydów

David Irving, autor wielu monumentalnych dzieł historycznych z zakresu II Wojny Światowej, uważany był powszechnie – również przez media głównego nurtu – jako jeden z najwybitniejszych historyków. Ta zasłużona opinia przestała obowiązywać w mediach, gdy głębiej zainteresował się on problematyką tzw. Holokaustu, wyrażając wątpliwości co do ludobójczego wykorzystania tzw. komór gazowych. Od tego czasu, z dnia na dzień, Irving przestał być cytowany w mediach, a poważne domy wydawnicze zerwały z nim kontrakty. Stał się też obiektem zmasowanej nagonki i oszczerstw.

Problem komór gazowych

Na obecnym etapie interpretacji historii (czytaj: manipulacji historią), po powojennych kilkunastoletnich wahaniach, zrezygnowano z mitu ludobójczego wykorzystania komór gazowych w niemieckich obozach koncentracyjnych położonych na terenie III Rzeszy w granicach przedwojennych, lecz pozostawiono je jedynie na terenie niemieckich obozów położonych na terenie Polski. Należy być naiwnym aby ten ruch nie traktować jako produktu propagandy sowieckiej, sprzęgniętej z propagandą syjonistyczną, oraz wykorzystywanego przez tzw. Przemysł Holokaustu elementu szantażu.

Jednym z obozów koncentracyjnych gdzie uparcie twierdzono przez lata o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych, był obóz KL Dachau. Dziś jedynie dla celów czysto propagandowych powtarza się nieprawdziwe informacje o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych w tymże obozie. W propagandzie lewicowo-syjonistycznej celuje internetowa encyklopedia Wikipediia która pod hasłem “Dachau (KL)” jedynie w wydaniu polskojęzycznym pisze o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych, lecz w wydaniu angielskim, nie istnieje już żadna na ten temat wzmianka, poza nie związanym z KL Dachau przypisem. W polskojęzycznym haśle zilustrowano też obóz dezorientującym czytelnika zdjęciem “komór gazowych” – w ujęciu z daleka. Z bliska jednak, każda wizytująca ten obóz osoba jest w stanie osobiście przeczytać wielojęzyczny napis umieszczony przed “komorami gazowymi”. Napis przed komorami gazowymi w KL Dachau głosi: ”Komora gazowa – zakamuflowana jako ‘pomieszczenie z natryskami’. Nigdy nie była używana jako komora gazowa.” Napis ten (sam w sobie wewnętrznie sprzeczny) poparty został oficjalnym listem przesłanym przez Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie panu Erichowi Brudehl, który zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie zastosownia “komór gazowych” w obozie KL Dachau. W liście z Muzeum Holokaustu, datowanym na 28 stycznia 1998 roku czytamy, że “[Obóz w] Dachau nigdy nie był planowany jako obóz śmierci ["extermination camp"]. [...] Po decyzji Ostatecznego Rozwiązania, zbudowano w 1942 roku krematorium oraz komorę gazową, której użycie jednak nie może być potwierdzone. [...] Jest to zgodne z innymi badaczami obozu Dachau. Jakkolwiek amerykańscy żołnierze twierdzili, że ludzie byli tam gazowani, lecz po procesach [sądowych sprawców] Dachau i studiach historycznych, zgodne twierdzenie wydaje się stanowić, że ludzie byli tam rutynowo zabijani na wiele brutalnych sposobów, lecz nie gazowani.”



Problem “6 milionów ofiar żydowskich”

Według historyków i badaczy nieoficjalnego nurtu, liczba “6 milionów ofiar żydowskich” nie ma żadnego pokrycia w faktach, jest natomiast symboliczną reprezentacją cierpienia Żydów. Po raz pierwszy liczba “6 milionów ofiar żydowskich” pojawiła się już w 1919 roku (np. na łamach żydowskiego dziennika The New York Times), gdy mowa była o liczbie ofiar żydowskich podczas I wojny światowej. Potem była systematycznie powtarzana w latach 1930., 40. i późniejszych. Nienaruszalna liczba “6 milionów ofiar żydowskich” odrodziła się na dobre w czasie Trybunału Norymberskiego, kiedy to sędziemu Jacksonowi grupka Żydów zaprezentowała odręcznie zapisane “podliczenie ofiar”. Wiemy jednak, że w tym czasie obowiązywały nierealne, wytworzone przez propagandę sowiecką i syjonistyczną liczby ofiar obozów koncentracyjnych. Na przykład, twierdziło się powszechnie, że w Majdanku zginęło półtora miliona ludzi (co miało stnowić efekt “dogłębnych badań komisji naukowców radzieckich”), w KL Auschwitz – nawet 10 milionów, w Treblince – 3 miliony, w Sobiborze – 350 tysięcy , itd, itp.

Dziś wiemy, że w Majdanku zginęło kilkanaście do kilkudziesiąt tysięcy więźniów (oficjalnie: 50-80 tysięcy), wiemy że w KL Auschwitz po obowiązywaniu przez kilkudziesiąt lat wyrytych na kamieniach “4 milionach ofiar”, liczba ta stopniała do “miliona”, a żydowscy badacze już obniżają ją nawet do 600 tysięcy, przy czym niezależni historycy od wielu lat twierdzą niezmiennie to samo: że w KL Auschwitz zginęło 120-150 tysięcy osób, w tym Żydów. Z “3 milionów” w Treblince, pisze się dzisiaj (J.C. Pressac) o “poniżej 250 tysięcy”, choć w rzeczywistości może się okazać, że mamy do czynienia z liczbą w granicach 80 tysięcy. W Sobiborze dane wskazują na 15 tysięcy ofiar. Itd, itp.

W związku z tym, że liczba “6 milionów” – wpojona w świadomość społeczną metodą manipulacji medialnej oraz nacisków prawnych – zaczyna stanowić pewien ciężar w przypadku konieczności jej udowodnienia, czyni się próby uwolnienia jej od tego typu nacisków. Przykładem jest artykuł wydrukowany przez baltimorski dziennik The Examiner, w którym autor na bezpośrednio postawione pytanie: “Czy liczba pomordowanych rzeczywiście ma znaczenie?”, odpowiada:

“Moja odpowiedź to jest bardzo głośne wypowiedzenie: NIE! Liczba nie ma żadnego znaczenia. Czy mamy do czynienia z 60 Żydami czy 6 milionami Żydów, było to wydarzenie [tzn. "Holocaust"], który nie może być pozbawione szczególnego podkreślania.”

Liczbę “6 milionów”, stanowiącą kabalistyczną symbolikę cierpienia narodu żydowskiego, należy tak jak każdą inną historyczną tezę zweryfikować w procesie skrupulatnych, niezależnych, otwartych, pozbawionych nacisków ideologicznych badań naukowych. Tylko wtedy będzie mogła stanowić podstawę do włączenia jej w nurt historycznych faktów.

Australia: Dr Toben wyszedł na wolność po odbyciu całego wyroku za “negowanie Holokaustu”

W czwartek rano, 12 listopada br. wyszedł z więzienia w Adelaidzie dr Frederick Töben, po odbyciu kary 3 miesięcy pozbawienia wolności za “negowanie Holokaustu”. Podczas uroczystej kolacji przygotowanej przez przyjaciół, dr Töben powiedział, że zamierza “dalej kontynuować burzenie mitów Holokaustu”.

Australijski Sąd Federalny skazał 13 sierpnia br. dr. Geralda Fredericka Töben za “negowanie Holokaustu” i publikowanie na swojej stronie internetowej Instytutu Adelajdy (Adeleide Institute) “antysemickich materiałów”.

Dr Toben jest działaczem domagającym się swobodnych badań nad wydarzeniami II Wojny Światowej. Zarzuca on na prowadzonej przez siebie stronie internetowej, że oficjalna wersja wydarzeń określana mianem “Holokaustu” jest propagandowym wymysłem grup żydowskich i służy do kontroli świadomości społecznej, zaprowadzeniu cenzury i do intrantnego “biznesu przemysłu holokaustu”, w tym do nacisków na różne państwa celem pozyskiwania nieuzasadnionych “reparacji”.

Sąd federalny w Australii uznał winnym dr. Fredericka Tobena niezastosowania się do wcześniejszego wyroku sądowego nakazującego wycofanie ze swoich stron internetowych “materiału obrażającego Żydów i zaprzeczającego Holokaustowi”. Skazany on został w 2002 roku za publikowanie materiałów określanych jako antysemickie, obraźliwe dla Żydów i negujące Holokaust. Podczas tego procesu sędzia Bruce Lander powiedział, że wolność wypowiedzi “nie obejmuje wolności do publikowania materiałów rozmyślnie stworzonych celem obrażania, znieważania lub zastraszania osób, ze względu na ich rasę, pochodzenie narodowe etniczne czy kolor skóry.” Sędzia Lander nie pogłębił swojej myśli i nie zajął się określeniem związku pomiędzy publikowaniem materiałów historycznych oraz ich interpretacją, z oskarżeniami o “znieważanie” czy “antysemityzm”.

W 1998 roku dr Toben był więziony przez 9 miesięcy w niemieckim więzieniu w Mannheim za “znieważanie ofiar Holokaustu”, mające polegać na publikowaniu materiałów historycznych podważających oficjalną wersję wydarzeń.

64-letni dr Gerald Fredrick Toben jest od wielu lat nękany przez środowiska żydowskie w Australii i ściagny za publikowanie na swojej stronie internetowej materiałów podważających oficjanie głoszoną wersję wydarzeń dotyczącą tzw. zagłady Żydów podczas II wojny swiatowej. W 1999 roku skazany został za “negowanie Holokaustu” w Niemczech.

Toben zatrzymany został w październiku ubiegłego roku na lotnisku w Londynie na wniosek niemieckiego sądu oraz wydanego pod naciskiem kół żydowskich Europejskiego Nakazu Aresztowania z oskarżenia o “negowanie Holokaustu”. Ku rozpaczy żydowskich działaczy oraz prokuratory niemieckiej, sąd w Wielkiej Brytanii wypuścił Tobena z aresztu. Władze niemieckie zapowiedziały jednak dalsze kontynuowanie procesu. Jak powiedział prokurator Andreas Grossmann z prokuratury w Mannheim “jakkolwiek Anglia nie dokonała ekstradycji, to my będziemy kontynuowali prowadzenie prób aresztowania go w innych krajach.”

Dr filozofii Frederick Toben, wykładowca na wielu uniwerstytetach na świecie i twórca Instytutu Adelajdy (Adelaide Institute), od 1996 roku nękany jest przez “demokratyczne” środowiska w Australii nieustannymi procesami sądowymi. Na swojej stronie internetowej (www.adelaideinstitute.org) przypomina on, że wydany przez australijski sąd federalny wyrok zabrania mu zadawania pytań i negowania:

“Trzech podstwowych legend/mitów Holokaustu-Shoah twierdzących, że:

1.Podczas II Wojny Światowej Niemcy kierowały się eksterminacyjną polityką przeciwko europejskim Żydom;

2.Których zginęło 6 milionów;

3.Używając jako narzędzia zbrodni komór gazowych.


Dr. Toben ostrzega na swojej stronie internetowej, że:

“Ktokolwiek odrzuci wiarę w te trzy filary [oficjalnej wersji wydarzeń], narażony jest na zorganizowane w skali światowej działania grup nacisku, które wykorzystają każdą metodę do zniszczenia niezależnego głosu. Niedawnymi ofiarami odmowy uwierzenia w oficjalną wersję “Holokaust-Shoah” są Germar Rudolf i Ernest Zündel w Niemczech i Siegfried Verbeke w Belgii, Wolfgang Fröhlich i Gerd Honsik w Austrii.

Jeśli chciałbyś zwątpić w opowieść o ‘Holokaust-Shoah’, musisz być przygotowany na osobiste poświęcenie, musisz być przygotowany na rozbicie Twojej rodziny i małżeństwa, na utratę kariery zawodowej, pracy i więzienie. Dzieje się tak dlatego, że ruch rewizjonistyczny rozbija wielki, wielomiliardowy “Przemysł Holokaustu-Shoah”, jak również podważa egzystencję Izraela, tworu rasistowskiego syjonizmu.”