piątek, 24 października 2008

Wniosek USA do ONZ: wprowadzić powszechny zakaz negowania Holokaustu!

Stany Zjednoczone wniosły na forum Zgromadzenia Generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych projekt rezolucji potępiającej tzw. negowanie Holokaustu. Tekst rezolucji, zaprezentowany we wtorek, 23 stycznia br., ma być ogłoszony podczas obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, który odbywa się co roku 27 stycznia. Rezolucja ponagla kraje członkowskie do przyjęcia legislacji, która "potępi bez żadnych zastrzeżeń każdy przejaw negowania Holokaustu". Richard Grenell, amerykański przedstawiciel przy ONZ powiedział, że "Nie powiedziałbym, że [wniosek ten] jest reakcją na [konferencję o Holokauście, która odbyła sie Teheranie], ale na pewno ta konferencja przypomniała nam o tym, że są wśród nas ci, którzy minimalizują bądź zaprzeczają Holokaustowi, a to uważamy za zastraszające." Grenell dodał, że "rezolucja ta przedstawia jasno, że nawet minimalizowanie [Holokaustu] jest nie do zaakceptowania." oraz że celem rezolucji jest "pokazanie w sposób klarowny, że negowanie czy minimalizowanie ważności Holokaustu jest nie do zaakceptowania przez jakiegokolwiek członka ONZ." Rozprawiając na temat Iranu i zorganizowanej w Teheranie Konferencji na temat Holokaustu, członek delegacji izraelskiej przy ONZ, Gilad Cohen powiedział, że "Iran chce posiadać broń atomową oraz zaprzecza Holokaustowi. To jest coś, czego nikt nie powinien zaakceptować. ONZ powinien głośno i wyraźnie powiedzieć: Dość tego!"



KOMENTARZ: "6 milionów" - to nienaruszalny dogmat, ale czy "6 milionów minus 1" - to już "minimalizowanie Holokaustu" czy jeszcze nie? A "6 milionów" minus - dajmy na to - 500, to już "negowanie"? A jeśli nie, to jak daleko (nisko) można zejść? No i KTO ma to ustalać, jeśli rzetelny historyk zajmujący się tymi kwestiami ma przed sobą: 1) albo widmo powtarzania tego co już wyryte w skale (no, wtedy będzie nosił dumnie miano "autorytetu nauk historycznych"); 2) albo próbę zliczenia ofiar w świetle np. nowo odkrywanych dokumentów (wtedy wsadzą go do puszki z nalepką "antysemity" i "negującego"). Czy już sama taka próba będzie "negowaniem Holokaustu" czy też będzie jeszcze należeć do zakresu dozwolonych badań historycznych? Jeśli zatem nie historycy, to KTO zajmuje się badaniem historii i ustalaniem faktów. KTO będzie ustalał nieprzekraczalność granic i koszerność badań? Komisje ideologiczne?
A może stosując tę samą logikę wprowadzimy podobne prawo zabraniające historykom dociekania liczby ofiar np. reżimu Fidela Castro? Ot, ustali się, że zginęło tam "100 milionów" i koniec dyskusji. Oto do czego dochodzi gdy poprawność polityczna zmieszana z obłędem religii Holokaustu bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i prawem do badania przeszłości!

Źródło:http://seattlepi.nwsource.com/national/1110AP_UN_Holocaust_Denial.html...

Brak komentarzy: