niedziela, 15 lutego 2009
“Liczba nie ma żadnego znaczenia!”, czyli nowa interpretacja sporu o “6 milionów pomordowanych Żydów”
Tytuł artykułu wydrukowanego przez baltimorski dziennik The Examiner jest prowokacyjny, lecz właśnie dokładnie o takie podkreślenie tematu chodziło autorowi, Jake Jones.
Jones, jako producent i główny prowadzący radiowego programu propagującego protestantyzm, chciał widocznie zabłysnąć swoją wiedzą historyczną i teologiczną, i po swoistym wyjaśnieniu czytelnikowi, że chodzi o sprawę biskupa Richarda Williamson z “ultrakonserwatywnej sekty” katolickiej, a następnie przypomnieniu, że biskup nie zamierza “zmienić swojej retoryki o Holokauście i liczbie Żydów pomordowanych w komorach gazowych”, raz jeszcze zadaje pytanie: “Czy liczba pomordowanych rzeczywiście ma znaczenie?”, po czym od razu odpowiada:
“Moja odpowiedź to jest bardzo głośne wypowiedzenie: NIE! Liczba nie ma żadnego znaczenia. Czy mamy do czynienia z 60 Żydami czy 6 milionami Żydów, było to wydarzenie [tzn. "Holocaust"], który nie może być pozbawione szczególnego podkreślania.”
Jones przypomina następnie istnienie nazistowskich obozów koncentracyjnych w okupowanej Polsce i przyznaje mówiąc: “sam widziałem zdjęcia tych obozów oraz stosy zabitych Żydów”, co ma niejako stanowić automatyczny dowód na ludobójcze wykorzystanie komór gazowych. “Zdjęcia, wspomnienia z pierwszej ręki świadków - ocalałych, a nawet zeznania potwierdzone przez niemieckie wojsko, potwierdziły te informacje” - mówi Jones.
Szkoda, że pan Jones nie rozwinął swoich myśli na temat tych zdjęć komór gazowych, bowiem nie wiadomo czy na podstawie zdjęć np. młotka należy od razu uznać go za narzędzie zbrodni, czy też należy najpierw wskazać dowody na jego zastosowanie w konkretnym morderstwie. Zastanawiają też jego przekonania o wartości “wspomnień z pierwszej ręki świadków - ocalałych” - czyżby chodziło o ocałałych z komór gazowych? A jeśli nie, to może wskaże wiarygodne wspomnienia tzw. świadków, bowiem po rzetelnej konfrontacji historiograficznej tychże wspomnień, okazują się albo fantasmagoriami, albo wspomnieniami wcale nie z pierwszej ręki (typu: “słyszałem, że w komorach gazowych zagazowują Żydów”, “mój sąsiad opowiadał, że…”, “mówiono w obozie, że…”).
Na koniec, podsumowując swoje nieuctwo pan Jones stwierdza, że biskup Williamson z racji wyrażanych opinii na tematy historyczne “nie powinien być przywrócony jako duchowny Kościoła katolickiego”. Być może pan Jones oraz inni wspierający go ze zjudaizowanych sekt protestanckiego chrześcijaństwa nie zdaje sobie sprawy, że dogmat o komorach gazowych i “6 milionach Żydów” nie należy do dogmatów katolicyzmu i nie ma nic wspólnego z zaciągniętą przez biskupów Bractwa ekskomuniką i cofnięciem jej przez papieża Benedykta XVI. Sposób argumentacji pana Jonesa to charakterystyczny przykład kształtowania się i zakorzeniania nowej religii światowej - Religii Holokaustu, która ze swoimi nienaruszalnymi dogmatami, zazdrosnymi kapłanami i rzeszą wiernych, bronić będzie z góry założonej tezy, podpierając się starotestamentowymi cytatami o “narodzie wybranym”.
Jedno jednak wydaje się klarowne w tym wszystkim: nie chodzi wcale o liczbę - choć “6 milionów” nadal będzie mieć znaczenie kabalistyczne, za naruszenie której ludzie będą gnić w więzieniach - ba, nie chodzi wcale o dowody, które mogą tę liczbę zweryfikować, bo przecież prowadzenie w tym kierunku prac naukowych jest zakazane, po prostu chodzi o dogmat religijny i rasistowską doktrynę Żydów jako nadludzi, ofiar żydowskich jako ważniejsze niż wszystkie inne ofiary. Bowiem, czy to będzie sześćdziesięciu Żydów czy też 6 milionów Żydów - to wszystko nie ma znaczenia, najważniejsze, że ofiarami są Żydzi, czyli jak mówi Talmud, jedyni prawdziwi ludzie stworzeni przez Boga. Reszta to - w myśl tej “świętej księgi starszych braci” - bałochwalcy, mordercy, nierządnicy, nieczyści, nie-ludzie, zwierzętom równi, zwierzęta, bądź “gorsi od zwierząt”, synowie diabła, a ich zwłoki to “padlina”.
Lech MaziakowskiWashington, DC 13 lutego 2009
Jones, jako producent i główny prowadzący radiowego programu propagującego protestantyzm, chciał widocznie zabłysnąć swoją wiedzą historyczną i teologiczną, i po swoistym wyjaśnieniu czytelnikowi, że chodzi o sprawę biskupa Richarda Williamson z “ultrakonserwatywnej sekty” katolickiej, a następnie przypomnieniu, że biskup nie zamierza “zmienić swojej retoryki o Holokauście i liczbie Żydów pomordowanych w komorach gazowych”, raz jeszcze zadaje pytanie: “Czy liczba pomordowanych rzeczywiście ma znaczenie?”, po czym od razu odpowiada:
“Moja odpowiedź to jest bardzo głośne wypowiedzenie: NIE! Liczba nie ma żadnego znaczenia. Czy mamy do czynienia z 60 Żydami czy 6 milionami Żydów, było to wydarzenie [tzn. "Holocaust"], który nie może być pozbawione szczególnego podkreślania.”
Jones przypomina następnie istnienie nazistowskich obozów koncentracyjnych w okupowanej Polsce i przyznaje mówiąc: “sam widziałem zdjęcia tych obozów oraz stosy zabitych Żydów”, co ma niejako stanowić automatyczny dowód na ludobójcze wykorzystanie komór gazowych. “Zdjęcia, wspomnienia z pierwszej ręki świadków - ocalałych, a nawet zeznania potwierdzone przez niemieckie wojsko, potwierdziły te informacje” - mówi Jones.
Szkoda, że pan Jones nie rozwinął swoich myśli na temat tych zdjęć komór gazowych, bowiem nie wiadomo czy na podstawie zdjęć np. młotka należy od razu uznać go za narzędzie zbrodni, czy też należy najpierw wskazać dowody na jego zastosowanie w konkretnym morderstwie. Zastanawiają też jego przekonania o wartości “wspomnień z pierwszej ręki świadków - ocalałych” - czyżby chodziło o ocałałych z komór gazowych? A jeśli nie, to może wskaże wiarygodne wspomnienia tzw. świadków, bowiem po rzetelnej konfrontacji historiograficznej tychże wspomnień, okazują się albo fantasmagoriami, albo wspomnieniami wcale nie z pierwszej ręki (typu: “słyszałem, że w komorach gazowych zagazowują Żydów”, “mój sąsiad opowiadał, że…”, “mówiono w obozie, że…”).
Na koniec, podsumowując swoje nieuctwo pan Jones stwierdza, że biskup Williamson z racji wyrażanych opinii na tematy historyczne “nie powinien być przywrócony jako duchowny Kościoła katolickiego”. Być może pan Jones oraz inni wspierający go ze zjudaizowanych sekt protestanckiego chrześcijaństwa nie zdaje sobie sprawy, że dogmat o komorach gazowych i “6 milionach Żydów” nie należy do dogmatów katolicyzmu i nie ma nic wspólnego z zaciągniętą przez biskupów Bractwa ekskomuniką i cofnięciem jej przez papieża Benedykta XVI. Sposób argumentacji pana Jonesa to charakterystyczny przykład kształtowania się i zakorzeniania nowej religii światowej - Religii Holokaustu, która ze swoimi nienaruszalnymi dogmatami, zazdrosnymi kapłanami i rzeszą wiernych, bronić będzie z góry założonej tezy, podpierając się starotestamentowymi cytatami o “narodzie wybranym”.
Jedno jednak wydaje się klarowne w tym wszystkim: nie chodzi wcale o liczbę - choć “6 milionów” nadal będzie mieć znaczenie kabalistyczne, za naruszenie której ludzie będą gnić w więzieniach - ba, nie chodzi wcale o dowody, które mogą tę liczbę zweryfikować, bo przecież prowadzenie w tym kierunku prac naukowych jest zakazane, po prostu chodzi o dogmat religijny i rasistowską doktrynę Żydów jako nadludzi, ofiar żydowskich jako ważniejsze niż wszystkie inne ofiary. Bowiem, czy to będzie sześćdziesięciu Żydów czy też 6 milionów Żydów - to wszystko nie ma znaczenia, najważniejsze, że ofiarami są Żydzi, czyli jak mówi Talmud, jedyni prawdziwi ludzie stworzeni przez Boga. Reszta to - w myśl tej “świętej księgi starszych braci” - bałochwalcy, mordercy, nierządnicy, nieczyści, nie-ludzie, zwierzętom równi, zwierzęta, bądź “gorsi od zwierząt”, synowie diabła, a ich zwłoki to “padlina”.
Lech MaziakowskiWashington, DC 13 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz