środa, 3 grudnia 2008

Jak cenzurowałem bajki żydowskie

Ponieważ urodziłem się w czasach, gdy zaczynało być modne sztuczne karmienie niemowląt i nie wyssałem z mlekiem matki tego, co - zdaniem niektórych - wyssałbym na pewno, kupiłem synkowi książkę z baśniami żydowskimi.
Książka nosi tytuł “Osiem świateł. Żydowskie legendy, baśnie i bajki”, napisał ją Leo Pavlát i została przetłumaczona z czeskiego. Jest bardzo ładnie wydana, ma twardą oprawę, dobry papier oraz duże kolorowe ilustracje - to znaczy wygląda tak, jak książka dla dzieci wyglądać powinna.
Synkowi spodobała się od razu. Historie o Abrahamie, Mojżeszu czy królu Dawidzie miło kojarzyły mu się z postaciami, które już znał. Natomiast z rzeczy nowych ulubił sobie legendę o Golemie stworzonym przez mądrego rabiego Löwe po to, by chronił Żydów przed ich nieprzyjaciółmi.
Trochę zraziło mnie w tej opowieści podkreślanie na każdym kroku, jak wielu mają Żydzi nieprzyjaciół, jak bardzo ci nieprzyjaciele są nikczemni, i jak okropne spiski nieustannie knują. Pomyślałem, że nie chciałbym, by mój syn w przyszłości spoglądał na ludzi podejrzliwie i zacząłem opuszczać niektóre zdania. Legenda na tym wcale nie straciła, a jej przesłanie moralne uległo nawet - jak nieskromnie uznałem - lekkiej poprawie. Pewnie każdy cenzor z czasem tak właśnie się rozzuchwala.
Są jednak w tej książce baśnie, których w ogóle synowi czytać nie zamierzam. Chciałbym go bowiem również uchronić przed przesądem, że życie zyskuje na jasności, gdy nazwy ludów stają się odpowiednikiem oceny moralnej.

W bajce “Mały sędzia” żydowski chłopczyk z Pińczowa idący do chederu słyszy nagle “szorstki głos: - A dokąd to, dokąd, żydziaku?” i wyciągają się ku niemu czyjeś “łapska”.
“Jonatan od razu poznał, z kim ma do czynienia. Był to Polak, Jacek, co sprzedawał kradzione konie, postrach wszystkich żydowskich dzieci. Największą radość sprawiało mu, kiedy słyszał ich skomlenie, tłukł je więc, ilekroć tylko mógł“.


Jonatan też dostaje tęgie lanie - “nie widać go było spod sińców i zadrapań” - lecz jednocześnie przechytrza głupiego Jacka, który zostaje wkrótce przykładnie ukarany - niestety, nie przez innych Polaków, ale przez bliżej narodowo nieokreślone “straże” i “sąd”.
W dalszej części sprytny Jonatan pomaga rozstrzygnąć “wielki spór”. Oto “pewien polski rzeźnik obwinił swojego żydowskiego sąsiada, zielarza, że ukradł mu pieniądze”. Choć jednak “polski rzeźnik” ma na swe usługi fałszywych świadków oraz “złych ludzi”, którzy Żydom w nocy wybijają szyby, Jonatan znowu tryumfuje.
Leo Pavlát, autor “Ośmiu świateł”, zapewnia we wstępie, że “opowieści Żydów pełne są (…) pobożności” oraz “poszukiwania dobra”. Przypuszczam jednak, że polska opowieść, w której żydowski karczmarz upijałby polskiego kowala, aby tym łatwiej mógł go oszukać żydowski lichwiarz, nie zostałaby uznana, zwłaszcza w kręgach ludzi rozumnych, za szczególnie pobożną i dobrą.
W kolejnej bajce, tym razem dziejącej się “w Krakowie, sławnym polskim grodzie”, wspominany jest, zupełnie bez związku z dalszą akcją, cudotwórca Eliasz Hasofer.

“Kiedy przed dawnymi laty krakowscy studenci z nienawiści do Żydów wrzucali do nurtu Wisły ich dzieci, stanął Eliasz Hasofer na brzegu rzeki, rozkazał, by pozostawiła przy życiu niewinne dzieci - i wody go posłuchały. Wyrzuciły dzieci na brzeg, a złych studentów wciągnęły w swoje wiry“.

Czy byłby to cud równie wspaniały, gdyby w rzece potonęli źli Żydzi za - jak głoszą utrzymane w podobnym duchu legendy - przerabianie niewinnych chrześcijańskich dzieciątek na macę?
Opis obyczajów krakowskich studentów ma wszakże również pewien walor poznawczy. Nareszcie staje się zrozumiałe, dlaczego akurat po Krakowie hula najczęściej Liga Republikańska, zaś JE minister Wiatr był w tym “sławnym polskim grodzie” prześladowany tak boleśnie i niegodziwie.
Postanowiłem jednak, że z moim synem nie będę na razie rozmawiał o polityce.


Lech Stępniewski(1997)

Za: Prawicowe czytanki

Brak komentarzy: